KOBIETA,  KSIĄŻKI

Po „Dzikiej drodze”

Męczyłam tą książkę długo. Pomimo, że potrafiłam przeczytać po 100 stron przez jeden wieczór, to na całość mi zeszło z dwa miesiące. Dlaczego? Bo po każdej setce musiałam odchorować. I to nie przeziębieniem, choć tak mogło się to skończyć – czytałam w wannie, w której bardzo szybko woda potrafi wystygnąć. Czytanie często kończyło się biegiem z łazienki pod ciepły koc.

Moim problemem w przeczytaniu książki do końca było to, że w paru wątkach widziałam siebie. Nie, moja mama żyje, a mój tata nadal jest obok – to mnie głównie od bohaterki różni. Poza tym, ja nie przeszłam nigdy PCT, w ogóle dopiero z książki się dowiedziałam co to jest.

3829_1145908294103_8182722_n

Jestem dość szaloną osobą. W wieku 24 lat, bohaterka książki miała 26 lat, wyjechałam na Wolontariat Europejski na Węgry – nie, to nie było szalone. Szalone były moje podróże po tym kraju, stopem, na pieszo. Często z rozładowanym telefonem. Ale ja nie chodziłam po wysokich górach, pustyniach, z dala od cywilizacji. Nie wiem, czy gdybym mieszkała bliżej takiego szlaku jak PCT, czy podjęłabym się choć próbę by go przejść. Wątpię.

Samej podróżować uwielbiam. I tu bardzo dobrze rozumiem bohaterkę. Zwłaszcza gdy mam coś do przemyślenia, do poukładania w głowie. W takich momentach najlepiej wybrać się samemu w podróż, przemyśleć, czyli porozmawiać z samym sobą. Nie, nie napiszę, że podróże z rodziną czy z przyjaciółmi są złe. Ale czasem po prostu lepiej być tylko ze sobą.

3829_1145908214101_2152147_n

Czy tylko mi zdarza się stanąć w miejscu, z którego nie widzę wyjścia. Są momenty gdy kompletnie nie wiem co dalej robić. Pójść z życiem na skróty, czy jednak kluczyć i szukać czegoś lepszego? I kto jest odpowiedzialny za moje niepowodzenia – bo oczywiście sukcesy to moja zasługa (ironia!). Kiedy przychodzi taki czas, że nie można już niczego zwalać na to jak się zostało wychowanym, jakie się miało dzieciństwo, a zacząć samemu brać odpowiedzialność za siebie i swoje życie?

Jest taki moment w książce, gdzie bohaterka układa listę zarzutów do swojej mamy. Pomyślałam, czy ja również bym coś takiego ułożyła. I czym bym umiała w tych zarzutach, do bliskiej mi osoby, znaleźć swoje własne błędy?

Prawda jest taka, że historię naszego życia piszemy my sami. Wiem, że część z Was może mi tu napisać jakie miała okropne dzieciństwo, jak bardzo zostało się zranionym, zaniedbanym. Od rodziców potrzebujemy oparcia i wiary w nas by mieć tzw. dobry start. Ale gdy słyszę od dorosłej osoby, że on musi pić, bić żonę, ćpać – bo tego go rodzice nauczyli… To ja mówię sorry, ale dla mnie to bzdura i beznadziejna wymówka. Jak wiesz, że masz problem to udaj się do kogoś kto ci pomoże – psychologa, grupy wsparcia, przyjaciela, albo spróbuj przejść szlak – np. PCT, i naucz się siebie, znajdź odpowiedź na to kim ty jesteś, a nie kim byli Twoi rodzice.

3829_1145908254102_156053_n

Wywiad z autorką i jednocześnie bohaterką książki jest tu – pisałam już, że autobiograficzna książka?

http://www.wysokieobcasy.pl/

 

 

komentarze 334

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.